W zeszłym roku z najstarszą córką odwiedziłyśmy Centrum
Pieniądza NBP w Warszawie. Sporo się o tym rozpisałam tutaj.
Poszłyśmy tam
jeszcze raz, tym razem w pełnym składzie. Nie będę ponownie
opisywać tego miejsca, tylko pokażę kilka migawek dla zachęty
tym, którzy jeszcze nie byli.💰
Każdy tam znajdzie coś dla siebie, niezależnie od wieku. Jedni z pewnością zatrzymają się przy grach multimedialnych, inni z zaciekawieniem przyjrzą się bogatym kolekcjom płacideł, monet i banknotów, matryc, wystawom przeróżnych przedmiotów, informacjom podanym w ciekawej formie. 🕵
Poniżej galeria ze
zdjęciami oraz filmik z pobytu w Centrum Pieniądza.
Jak
możemy uczynić matematykę łatwo dostępną dla dziecka? Pokazać
świat przez jej pryzmat. Gdy się dobrze rozejrzymy, to zauważymy,
że matematyka jest wszędzie.
🔍🌎🔣💫
Na
początek warto mieć w domu pewną bazę (skrzynię
skarbów, niezbędnik
odkrywców), która sprzyja nauce matematyki. U nas w domu jest
regalik edukacyjny z koszykami zawsze dostępnymi dla dzieci, a w
nich: karty, kostki, bierki, pchełki, zegar, koraliki do liczenia,
gry planszowe „własnej produkcji”, różne miarki, kartoniki z
liczbami, waga, packi, itp.
🍚 🧩🃏🎲♟🥢🗝⚖🔬
Druga
sprawa to przechwytywanie tzw. momentów wrażliwych, czyli
momentów, gdy dziecko jest czymś szczególnie zainteresowane. Można
wówczas podsunąć mu odpowiednie rzeczy, by pogłębiało swoje
zainteresowanie. Takim stwarzaniem możliwości może być po prostu
dopuszczanie dziecka do pomocy w domu. Od najmłodszych lat. Bywa, że
rodzice zabraniają czegoś dziecku, bo się pobrudzi, bo popsuje,
rozsypie, a i tak będzie trzeba po nim poprawiać i sprzątać… i
zaprzepaszczają ów moment wrażliwy.
💥⚖🔪🧹🛒💥
Kiedy
pozwolimy dziecku odmierzać składniki do ciasta, pokroić coś pod
określonym kątem, podzielić coś na pół i cztery, posegregować,
dobrać do pary, a równocześnie będziemy używać często
określeń matematycznych w życiu codziennym (brutto, netto,
tara, procenty, jedna druga, jedna czwarta, zamiana jednostek miar),
staną się one dla dziecka czymś naturalnym, oczywistym, a nie
pojęciami z kosmosu.
🍕⚖🛍📏
Czynności
całkiem prozaiczne i wydające się całkiem nie związane z
matematyką również są okazją do kształtowania sprawności
matematycznych. Pakując ogórki do słoików ćwiczymy geometrię
przestrzenną, usypując babki z piasku kształtujemy pojęcie bryły.
Nazywając kształty słoików, tac, talerzy określamy nazwy figur i
brył. O wiele szybciej dziecko złapie co nazywamy pionem, a co
poziomem, gdy pomoże ono przy pomiarach w domu w związku ze
składaniem nowych mebli lub znajdowaniem miejsca w pokoju na biurko.
Podobnie linie równoległe czy prostopadłe.
🥒🏖🔨🔩
📏📐
Wędrując
po lesie możemy dostrzegać symetrię, liczbę, układy, położenie
w przestrzeni. Rysując z natury możemy wprowadzać pojęcie skali.
🍀🌿🌲🌳🏞
Matematyka
powinna być dla dziecka żywa, bazująca na osobistym
doświadczeniu. Na papierze notujmy dopiero wnioski z obserwacji
praktycznych.
O
liczbach ujemnych warto mówić od wczesnych lat. Przecież w życiu
codziennym one występują ( termometr, pożyczka). Podobnie warto
używać precyzyjnych określeń co do czasu. Wówczas nawet maluch
będzie odróżniać, że 20 minut to krócej niż 1 godzina.
🕰🕥📅⏰
Nie
żałujmy dzieciom gier i zabaw. One naprawdę się przy tym uczą.
Nie traktujmy tej formy nauki jako gorszej od pracy w podręcznikach
i ćwiczeniach. Zwykła gra w bierki jest okazją do kształtowania
geometrii, rozumienia zależności przestrzennych. Gra w kółko i
krzyżyk uczy budowania strategii. Gry karciane również uczą
strategii, a ponadto porównywania, sprawności rachunkowej i
logicznego myślenia.
🃏♣👍🎲♟🎯🎳🧩
Wiele
momentów w życiu możemy wykorzystać, by przybliżyć dziecku
matematykę, by pokazać mu, że matematyka nas otacza i przenika.
Nie odpowiadajmy mu, gdy pyta o coś trudniejszego, że „tego
nauczysz się w szkole w kolejnych klasach”. Skoro teraz się
interesuje, to wyjaśnijmy mu teraz.
🤸🌬🔣💨
Ponadto najefektywniej uczymy się w relacji. Kiedy działanie powiązane jest z naszymi emocjami,w naturalnych domowych sytuacjach, często jakby przypadkowych, dzieci mają szansę zdobyć wiedzę i umiejętności całkiem mimochodem, bez większego wysiłku.
Trzeba przyznać, że jeśli chodzi o edukację przyrodniczą w okresie wczesnoszkolnym, zadanie mamy ułatwione. Wystarczy chodzić regularnie do lasu, parku, na łąki i pola. I chłonąć. 🌳🍃🌲
Do podręcznika nie zaglądamy. Bo i po co. Przyrodę poznajemy na żywo, mamy ją na wyciągnięcie ręki.🏡
Nigdy nie jest tak samo. Każda pora roku zachwyca. Nazywamy drzewa, krzewy,owoce, warstwy lasu. Zbieramy skarby lasu, by potem je wykorzystać. Czasem zaskoczą tropy zwierząt i porównujemy je z ilustracjami różnych śladów. Nie raz dziewczyny taszczyły ze sobą atlasy grzybów, bo koniecznie chciały nauczyć się rozpoznawać grzyby jadalne i niejadalne.🧺🍄🌰 🐾
Mają własne scyzoryki, którymi potrafią bezpiecznie się posługiwać. Nie raz przydały się w lesie: przy przycinaniu grzybów, struganiu patyków, krojeniu kanapki na pół.🔪
Odkrywamy leśne gniazdo os, mrowiska, obserwujemy ptaki. Budujemy szałasy. Czasem napotykamy działalność innych ludzi: tę dobrą i tę szkodliwą. Rozmawiamy o wyrzucanych śmieciach, o sadzeniu drzew.
🐝🐜🦌⛺🌳🐾🦉🌳
Przydają
się też aplikacje na telefon typu „Jaki to kwiat?”, „Czyj to
liść?”
Przy okazji każdy pagórek jest do zdobycia, po zwalonym drzewie trzeba koniecznie przejść, a przez dół koniecznie przeskoczyć.🤸🏃🤸🚴🏃🌳
Określamy kierunki świata, czasem chodzimy z kompasem i mapą.🗺🗾
W sposób naturalny wprasza nam się na te leśne zajęcia matematyka. Jak obliczyć ile lat może mieć napotkane drzewo? Gdzie odnajdziemy symetrię? Co to jest pion i poziom? Rysujemy z natury i jak gdyby nigdy nic stosujemy skalę. ⏳⚖📈🧮➕✖%⬆➡🍀
Lubię te nasze wyprawy do lasu. Lubię, gdy zasadzimy coś w ogródku, a potem obserwujemy, jak wzrasta. Cieszy mnie, gdy córki rozpoznają sikorki, kosy, szpaki, czy bażanty, bo widziały je na własne oczy, bo obserwowały ich aktywność o różnych porach roku.🌷🌞🍁❄
I
widzę, jak moje dzieci nie boją się pobrudzić, zadrapać
wystającą gałązką. Nie boją się przyrody. Nie straszne im
kilkugodzinne wędrówki. Snują plany i marzenia, że może kiedyś
same będą miały las, czy może farmę, a może jedno i drugie…😍😃
Wylep plasteliną foremkę po jajkach. W miseczce zalej octem kawałek krepiny w ciemniejszym kolorze. Ocet szybko się zabarwi. Następnie wlej go do „krateru wulkanu”. Dodaj płyn do naczyń i zamieszaj. Nasyp czubatą łyżkę sody oczyszczonej i obserwuj co się stanie. Z wulkanu „wyjdzie” zabarwiona piana przypominająca lawę.
Co się stało?
Po zmieszaniu sody z octem i detergentem powstała piana. Wydzieliły się pęcherzyki gazu, które zostały uwięzione w bańkach z płynu do naczyń. Gaz, który powstał to dwutlenek węgla, a jego wzór chemiczny to CO2.
Tak rośnie ciasto w piekarniku, gdy dodamy sodę lub proszek do pieczenia. Pęcherzyki dwutlenku węgla zostają uwięzione w cieście.
Piana jest przykładem tzw. koloidu. Koloid może mieć postać pęcherzyków gazu uwięzionych w cieczy, ale i cząsteczek wody uwięzionych w tłuszczu (np. masło).
Skąd dzieci wiedzą, że mają rozwijać motorykę małą i dużą, że mają ćwiczyć koncentrację i uważność, że aby się czegoś nauczyć potrzebują codziennego treningu umiejętności? Skąd one wiedzą? Że mają się rozwijać… 😉
Od rana do wieczora intensywnie pracują. Nikt je do tego nie zmusza, ani specjalnymi pedagogicznymi metodami nie zachęca.
To piękne, gdy starsza siostra instruuje dobrotliwie młodszą, jak najlepiej wykonać bezę 🍥
Przepadają za robieniem coś wspólnie, jest to dla nich bardzo atrakcyjne. Cała trójka ma ciągle nowe pomysły🍥
Oczywiście nieraz się też i pokłócą, ale szybko sobie wybaczają. Bo
czymże byłaby zabawa bez jednej z nich: co trzy głowy do pomysłów to nie
jedna, prawda? 😉
Ta chęć spędzania ze sobą czasu, lubienie swojego rodzeństwa, dbanie o siebie nawzajem to coś, w czym sprzyja edukacja domowa💓
I o to zabiegam: o silne więzi rodzinne, które utrzymają i umocnią moje
kruszynki. Więzi, które pomogą spokojnie ukształtować się młodemu
człowiekowi, dojrzeć emocjonalnie i ufnie stawić czoła temu, co je
spotka w otaczającym świecie. 💓