Czy pamiętacie, jak opowiadałam o herbatce poetyckiej, którą zaserwowałam moim dzieciom? Możecie przeczytać o niej tutaj
☕
Otóż, wszystko co dobre, chce się powtarzać.
Już od jakiegoś czasu Środkowa wierciła mi dziurę w brzuchu, kiedy zrobimy herbatkę poetycką. Wypożyczyłyśmy więc trochę poezji (tej, którą dziewczyny wybrały same i tej, którą ja uznałam, że warto z nią zapoznać pociechy).
📚
Tym razem było inaczej. Nie było elementu zaskoczenia, za to było radosne oczekiwanie. Dziewczyny tak bardzo chciały uświetnić ten moment, że same upiekły ciasteczka, przygotowały owoce i wybrały herbatę. Razem nakryłyśmy do stołu.
🍰
Mamy już swoją zasadę, że każda wybiera po kolei dowolny wiersz z jednej książki. Potem następuje zmiana tomiku.
Przyznam, że z lekką obawą podsunęłam do czytania wiersze Juliusza Słowackiego, czy Leopolda Staffa. Dziewczyny nadal preferują książki z ilustracjami, więc martwiłam się, czy będą w ogóle zainteresowane. Okazało się, że martwiłam się zupełnie niepotrzebnie. Oczywiście repertuar dobrałam stosownie do ich możliwości percepcji, ale zaskoczyło mnie, jak z równą uwagą słuchają lekkie wiersze Brzechwy, co melancholijne i trudne wiersze Słowackiego. Najstarsza stwierdziła, jakie to smutne i rozdzierające serce, kiedy nie można wrócić do Polski, a tak bardzo się ją kocha.
💔
Były jeszcze wiersze księdza Jana Twardowskiego, Kulmowej, Kerna, Krasickiego, Mickiewicza, Fredry i Jachowicza.
📖
To lubię! Swobodne rozmowy, dyskusje, skojarzenia. Smakowanie poezji, a nie „katowanie” poezją. Chwytanie w sercu czegoś ulotnego, osobistego i intymnego, a nie rozkładanie wiersza na czynniki pierwsze i zastanawianie się do bólu, co poeta miał na myśli.
💗
Różnie możemy rozumieć ten sam wiersz. Poezja w każdej z nas może poruszyć coś całkiem innego. I dlatego jest tak piękna!
🍃